Literaturoznawstwo w parku

Literaturoznawstwo w parku

Na zajęciach z literaturoznawstwa klasa 2 B po zapoznaniu się i zanalizowaniu dramatu symbolicznego Maurycego Maeterlincka „Wnętrze” dokonała próby przedstawienia autorskiej wersji dramatu nastroju.

Krzysztof Mazur napisał tekst w poetyce Maeterlincka „Leśny Marsz” odnoszący się również do II cz. „Dziadów” Mickiewicza. Scenka w konwencji naturalizmu spirytualistycznego została w spontaniczny sposób wystawiona, a za scenę posłużył park szkolny. Celem lekcji z literaturoznawstwa było zobrazowanie przeczuć i podświadomych motywów działania ludzi, przy wykorzystaniu rekwizytu jakim stał się dzwon, którego dźwięk współtworzył kategorię nowego mistycyzmu.

Krzysztof Mazur

AKT I

(Dom Guślarki)

Guślarka: Ach ten piękny zapach liści i kory, pośród której ukryte są duchy i zmory. Pośród tych lasów różne są dziwy, co żaden nie widział, żadne żywy. Słońce już wzeszło, drzewo po deszczu gnije, a korzenie brzóz… wyglądają, jak walczące żmije. Dobry to dzień. Widziałam gościa, który do mnie zmierza, Starzec, który tylko mi się zwierza.

Idzie do mnie po rumianek i miętę, oby go nie dopadły te duchy przeklęte. To dobry dzień, dobry dzień na śmierć.

AKT II

(Śmierć idzie przez las i bije w dzwon. Zostaje zatrzymana przez dziecko wybiegające z lasu)

Dziecko: Witaj miły panie, mości pielgrzymie, co sprowadza cię tutaj na lasów równinę?

Śmierć: Do domu Guślarki zmierzam powoli, mam być u niej czym prędzej, gdy księżyc pozwoli.

Dziecko: Jak może pozwolić? On nie mówi głupiutki, jak może pozwolić?

Śmierć: Kto słucha, usłyszy. O północy zawoła, jeśli taka będzie, jego wola.

Dziecko: Doprowadziło mnie bicie twojego dzwonu, po co dzwonisz, po co ono komu?

Śmierć: Tak młoda a słyszy wołanie wieczne; za młoda, za młoda jesteś.

Odliczam czas do wezwania, każda godzina zostanie zapamiętana.

Dziecko: Kim jesteś pielgrzymie?

Śmierć: Ja nie jestem pielgrzym, który w domach gości. Jam jest zwykła kukła ze szmat i z kości, chodzę i służę. Tym się zajmuje.

Dziecko: Komu służysz?

Śmierć: Bogatym i biednym, starym i młodym, nikomu i niczemu, wszystkim i wszystkiemu.

(Dziecko rusza za Śmiercią)

AKT III

(Śmierć napotka na swojej drodze Starca)

Starzec: Witaj wielki, mój wielki przyjacielu drogi. Co cię dzisiaj sprowadza u gaju progi? Przybywasz odwiedzić starego kamrata? Zawsze widziałem w tobie druha i brata. Idę do Guślarki po rumianek i miętę, a ty wyskakujesz przede mną niczym mroczna zmora, czy nadeszła już wreszcie godzina i pora?

Śmierć: Również do niej zmierzam, ale w innym celu, wiesz, jakie mam plany, mój ty „przyjacielu”.

Starzec: Nie każdy może przyjść, lecz każdy odchodzi. Są tacy co nie wiedzą, że ich ktoś kijem wodzi. Różni są ludzie, różni najróżniejsi.

Jeśli są słabi, są też także silniejsi. Lecz nie marnujmy więcej czasu mój drogi, ruszajmy już wreszcie ku Guślarki progi.

AKT IV

(Śmierć, Starzec i Dziecko idą razem lasem)

Starzec: Musimy odpocząć, gdyż moja dola krucha, jeśli teraz nie przystaniemy to wyzionę ducha…

(Zatrzymują się na wzniesieniu z którego widać dom Guślarki)

Starzec: Na jaką godzinę jest nam tam spieszno?

Śmierć: Na północ czekam, a kiedy wreszcie nastanie, zabiorę ze sobą duszę, tylko ciało ostanie.

Starzec: Złodzieju cierpienia, męki wybawicielu, nikt tyle istnień nie uratował, jak ty wielu.

Dziecko: Toś ty śmiercią jesteś tajemny wędrowcze… Jaki z niego bohater, jaki wybawca?! Zwykły zabójca, oprawca! Przychodzi i zabiera, tym się zajmuje, ludzkim nieszczęściem się nie przejmuje!

Starzec: Nie pleć bzdur głupi dzieciaku! Nie potrafisz zrozumieć idei orszaku! On nie zabiera, tylko przygarnie. Duszę, która bez niego skończyłaby marnie. Przygarnie, zrozumie i się zaopiekuje, lepszy to los od duszy, co się bez celu snuje. Jest przewodnikiem i opiekunem i będzie z tobą zawsze i wszędzie, lecz nie od niego zależy, kiedy przybędzie

Śmierć: Chodźmy już wreszcie, mija kolejna minuta. Nie mogę czekać, aż do piania koguta.

(Śmierć, Starzec i Dziecko ruszają ponownie do domu Guślarki)

AKT V

(Dom Guślarki)

Guślarka: Jasna dziś noc, gdzieś sowa świszczy, a mnie usypiają cienie tych zgliszczy. Ten dzień, był długi, lecz z pozoru spokojny. Taki pusty… Taki wolny… Nadszedł już koniec, czas się położyć i senne tchnienie na łożu złożyć…

(Śmierć, Starzec i Dziecko dochodzą do domu Guślarki. Śmierć patrząc na drzwi mówi)

Śmierć: Oto jestem i będę, jak kapłan niosący dobrą kolędę. Na znak już jeden tylko czekam, zabiorę ją z lasu i tak już zwlekam.

(Śmierć odwraca się, patrzy na księżyc, uśmiecha się tajemniczo i odchodzi)

[nggallery id=74]